Harrison Ford pozostaje niewzruszony krytycznym i komercyjnym rozczarowaniem „Indiana Jones i tarcza Destiny”, od niechcenia wzruszając go nonszalanckim „s ** t”. Kultoniczny aktor, najbardziej znany ze swojej roli w Saga Gwiezdnych wojen, podzielił się swoimi przemyśleniami z magazynem Wall Street Journal, podkreślając, że dołączył do projektu, ponieważ wierzył, że istnieje kolejny rozdział do zbadania w sagie Indiana Jones. Pomimo szacowanej straty w wartości 100 milionów dolarów w kasie, Ford pozostaje zadowolony z decyzji o powrocie postaci.
„Kiedy [Indy] doznał konsekwencji życia, w którym musiał żyć, chciałem jeszcze jedną szansę, aby go podnieść i otrząsnąć kurz z jego tyłka i wystawić tam, pozbawione jego wigoru, aby zobaczyć, co się stało” - wyjaśnił Ford. „Nadal cieszę się, że nakręciłem ten film”.
Pasja Forda do opowiadania historii nie zanikła, ponieważ ma teraz dołączyć do innej legendarnej franczyzy: Marvel Cinematic Universe. Wchodzi w rolę Thadeusa Rossa w nadchodzącym „Captain America: Brave New World”, przejmującym zmarłego Williama Hurt. W tym filmie postać Forda ulegnie znacznej transformacji w Red Hulk.
Co ciekawe, decyzja Forda o dołączeniu do MCU nie była spowodowana wiedzą o tej dramatycznej zmianie. „Dlaczego nie? Widziałem wystarczająco dużo cudów, aby zobaczyć aktorów, których podziwiałem dobrą zabawę” - stwierdził. „Tak naprawdę nie wiedziałem, że na końcu zamieniłbym się w Czerwonego Hulka. Cóż, to jak życie. Dostajesz się tak daleko w zestawie, dopóki nie brakuje ostatniej strony instrukcji”.
„Captain America: Brave New World”, ukazany 14 lutego, jest jednym z najkrótszych zgłoszeń w MCU. Będzie to pierwszy film, w którym pojawi się Anthony Mackie jako Captain America, po odejściu Chrisa Evansa od roli. Film obiecuje zagłębić się w mniej znane zakątki Marvel Lore, w tym długo oczekiwane wprowadzenie lidera, postać drażnionego w drugim filmie MCU „The Incredible Hulk”.